środa, 28 sierpnia 2013

Na wylocie - pierwsze stracie gruzińskie


Po wielu tygodniach przygotowań, niepewności i zawirowań, to, co planowaliśmy stało  się faktem - 27.08 o godzinie 6 rano wylądowaliśmy w Kutaisi, byłej stolicy i drugim pod względem liczby ludności mieście Gruzji, w którym przez kilka najbliższych dni dane nam będzie, razem z 200 tysiącami Kutaiszczaczyków... Kutaiszczan... Kuta... mieszkańców Kutaisi (!) mieszkać, jeść i oddychać. 

Ale to jest Gruzja. Gościnna, na przybysza nastawiona, więc w pierwszej kolejności się z nim wita. 

Pierwszy dzień w Kutaisi był powitaniem przez duże "p". Pomimo generalnego zaznajomienia się z tematem pt. "Gruzja-życie codzienne", zaskoczenie innością wcale nas 
nie ominęło.





Miasto samo w sobie, w wielu miejscach zieje komunizmem, jest poprostu smutne, co w ogóle nie przekłada się na charakater spotkanych na ulicach ludzi. Ci, tak zwyczajnie pogodni, życzliwi wobec nas, ale przede wszystkim względem siebie, wydają się zupełnie akceptować warunki, w których żyją. Otwarci ludzie.
Jak wiecznie otwarte drzwi naszej sąsiadki z piętra:D 

To, co jednak najbardziej w Gruzji na pierwszy ogień zaskakuje, to po prostu - totalna nieprzewidywalność. 
Przykładów kilka:



->Demoniczne prędkości gruzińskich kierowców, czyli ich reakcja na Ciebie przechodzącego przez ulice: zwolni? przyspieszy? 

Krótkie wyjaśnienie: Poruszanie się po drodze w Gruzji to prawdziwa szkoła strategii i szybkiej ucieczki. Szybkiej dla mnie, bo Gruzinin przechodząc przez szeroką dwupasmówkę, gdy pędzi na niego ze wszystkich stron stado nie zamierzających nawet zwolnić samochodów, bynajmniej się nie spieszy. Bo  i po co? Przecież zawsze można przystanąć bezpiecznie na podwójnej ciągłej!

-> Pytasz tylko o drogę? Ktoś bierze Cię za rękę, wsadza do właściwego busa!

 Po ciut bardziej poważne:
-> Czy woda w kranie w Twoim mieszkaniu jeszcze się kiedyś pojawi?


W naszym tajemniczo znowu zniknęła (oby nie na zawsze!). Dlatego, jak widać, na wycieczki do Maca zawsze zabieramy szczoteczki do zębów:)

Ogólne wrażenia? Mega pozytywne! Czujemy się dobrze, jesteśmy zaopiekowani przez naszych znajomych Gruzinów, dzięki którym zwiedzamy i dowiadujemy się o wiele więcej, niż jako samotnie błądzące po kutaiskich ulicach turysty!
Ale o  tym, co widzieliśmy już w następnym poście!   

/J.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz